wtorek, 14 października 2014

Vis verbum i Klub Trzynastu

"Głosy przeszłości" Elia Barceló


Nieprzewidywalna podróż, podczas której nie tylko główna bohaterka traci poczucie czasu i rzeczywistości. Codzienność zaczyna wymykać się spod kontroli, kiedy dociekliwa pani filolog, porządkując spuściznę byłego rektora La Sapienza, trafia na trop tajnego Klubu Trzynastu. Literaturoznawca, pilnie strzeżone tajemnice, strzępki wspomnień i ich widoczny wpływ na teraźniejszość - to mieszanka, która w stercie przecenionych książek przyciągnęła moją uwagę. A może jako pierwsze było to nazwisko autorki? Teraz to bez znaczenia, bo dla takich perełek wyruszam na molowe polowania.


O książkach i krytykach słów kilka


Może wydawać się dziwne, że książki, które czytam, zwykle kwituję tu pozytywną opinią. Tak, piszę subiektywnie, ale staram się wplatać interesujące konotacje kulturowe albo wątki naukowe, o ile nadarzy się taka okazja. Czasem czytam książki z polecenia, czasem z ciekawości, potrzeby, nastroju, masy innych powodów. Nawet jak planuję, to różnie wychodzi, za najważniejsze jednak uważam to, że czytanie nigdy nie jest stratą czasu.

Nad pisaniem tych moich paratextów jeszcze pracuję. Od kilku dni 'czeka' na mnie James Woods - amerykański guru wśród krytyków literackich - więc mam nadzieję, że czegoś się od niego nauczę i wyostrzę swoje krytyczne spojrzenie. Póki co cieszy mnie, że jestem farciarą z ręką do książek, bo albo intuicyjnie nie sięgam po te, które mi się nie spodobają, albo znam swój gust i dobrze trafiam, poznając nowych autorów. A Elię Barceló, obok np. Wei Hui, od dzisiaj uważam za swoje osobiste odkrycie. Co za historia!



Wiarygodność kwestią gatunku?


Zabawne, że przeleciałam wzrokiem pierwsze zdanie i pozwoliłam na uśpienie podejrzeń, jak tylko akcja powieści się rozwinęła. A komentarz jest celny w odniesieniu do całej literatury, ironiczny bądź nie:

"Wiarygodność jest kwestią gatunku (literackiego)."
[tłumaczenie własne, org. "Die Glaubwürdigkeit ist eine Frage des Genres" E. Eisterer]


Właściwie dotychczas chyba nie zaczęłam od cytatu, ale ten jest po prostu wyjątkowo trafny. Autorka wodzi czytelnika za nos przez całą powieść i w całej tej zawiłości wszytko jest tak logiczne, że czasami nie pozostaje nic innego, jak odruchowo kręcić głową ze zdumienia. Mnie się kilka razy zdarzyło.

Katia, główna bohaterka, jest prawie 40sto-letnią filolog i (nie tylko z racji zawodu) wielbicielką literatury, która potrafi wstać w środku nocy i czytać, aż znajdzie odpowiedź albo wewnętrzny spokój. W takich chwilach czas dla niej nie istnieje, ale podejmując pracę jako zarządca spadku profesora José María Valcárcela nawet nie śni o światach, w jakie uda jej się wkroczyć. Przekopując się przez stosy papierzysk, nie tylko zaczyna poznawać znamienitego profesora, ale odkrywa sekrety, które ten strzegł przez całe życie. Zmarły uchylił rąbka tej najbardziej spektakularnej tajemnicy tylko kilkunastu wybranym - zakładając Klub Trzynastu. Tylko jak do nich dotrzeć, opierając się pokusie skorzystania z klucza, który otwiera inne rzeczywistości?

W życiu Katii, prywatnym i zawodowym, niemożliwe staje się możliwym. Cała akcja rozgrywa się głównie w świecie realnym - dzisiejszym Rzymie i Innsbrucku, ale wyznacznikiem wyjątkowości tej książki są realia niedostępne zwykłym śmiertelnikom - światy alternatywne, do których dostać się można tylko przez szczególne obrazy, znając cytaty otwierające określony portal. Barceló umiejętnie łączy świat rzeczywisty z fantastycznym, stopniowo przekonując bohaterkę do istnienia światów alternatywnych, które coraz bardziej zaczynają wpływać na jej 'normalną' codzienność.

Do którego gatunku literackiego zaliczyć można "Głosy przeszłości" trudno mi powiedzieć. Beletrystyka to zbyt ogólnie i komercyjnie. Powieść czysto fantastyczna - mimo imponującego hipogryfa - też to nie jest, bo główny wątek to jednak 'nasz' świat. Elementy fantastyczne i wątek kryminalny idą jednak krok w krok. Może swoista powieść szkatułkowa? Układanka, którą kawałeczek po kawałeczku trzeba złożyć w całość… Z przewagą czytelnika? Nic bardziej mylnego! Nawet jeśli ma się chwilową przewagę, nowy, niespodziewany fakt szybko wyprowadzi odbiorcę z błędu. I ta magiczna, sporadycznie drażniąca gra toczy się aż do ostatniego zdania. Chociaż w tym wypadku bardziej pasuje: do ostatniego obrazka.

Od ciekawości przez fascynację po frapujący finisz


Co takiego skrywają prywatne i fachowe zapiski Valcárcela, że niektórzy gotowi są zapłacić za nie każdą cenę, a nawet zabić? Jak bardzo wpłynie to na życie osoby, która jeszcze kilka tygodni wcześniej znała zaledwie reputację profesora? Katia podejmuje się wypełnienia ostatniej woli Valcárcela z powodów czysto zawodowych - nabiera szacunku do niego jako mentora, którym mógłby dla niej być, a przede wszystkim założyciela Klubu Trzynastu. Trudno jej jednak pozostać obojętną, trzymając w rękach wyznanie win, spisane ostatkiem sił przez człowieka wykształconego, majętnego i poważanego, a jednak umierającego w dotkliwej samotności. Oprócz istnienia i działania tajnego klubu, pamiętnik ujawnia sekret skrywany przez dziesięciolecia - niezwykle intymny, łamiący tabu nienaruszalne do dziś - wyparty, ale nie zapomniany. W czytelniku to może wzbudzić niesmak, a nawet obrzydzenie, lecz główna bohaterka tego – o dziwo! - nie ocenia. Dopiero pojawienie się kolejnych zapisków pokazuje inną twarz profesora - oblicze aroganckiego egocentryka, robiącego karierę bez skrupułów, kpiącego z mniej uzdolnionych, igrającego z uczuciami innych. Tylko co jest prawdą, co złudzeniem, wyparciem, rzeczywistym wspomnieniem? Jaki był na prawdę? Kim stanie się dla niej?


Barceló nie kończy swojej powieści wtedy, kiedy główna zagadka zostaje rozwiązana. Historia ma (co najmniej) drugie dno. Autorka wysyła swoją bohaterkę w miejsce, które jeżeli naprawdę nie istnieje, to istnieć by mogło. Umbría, a konkretnie kantabryjska wyspa Alma, znajduje się dosłownie na styku dwóch światów - pojawia się i znika tam, gdzie woda przechodzi w horyzont. Dotrzeć do niej mogą tylko wybrani goście. W starej posiadłości Valcárcelów aż roi się od portali i przedmiotów, które poruszają najgłębsze zakątki pamięci Katii. Dzięki temu w mojej wyobraźni roztoczyła się aura rodem z Cmentarza Zaginionych Książek, bo tu też splatają się wątki, spotkają rzeczywistości i wciąż żyją zapomniane przez wszystkich historie. Alma to miejsce, w którym wszystko się zaczęło, trwa nieżalenie od upływu czasu i rodzi się na nowo, ale krąg nie musi się zamknąć, a hańbiąca historia nie musi się powtórzyć. Ostatnie sto stron pochłonęłam wręcz na bezdechu, godziny skurczyły się do chwili.


A pod przykrywką...


Powieść jako całość, pomijając fabułę, zrobiła na mnie wrażenie zawoalowaną aluzją do siły słowa i mocy autora, który definitywnie panuje nad czytelnikiem. Hiszpańskiej autorce udała się sztuczka, niepozostawiająca żadnych wątpliwości co kunsztu pisarki: przez większą część powieści sugerowała ona przebieg jednej z kluczowych historii tak silnie, że w punkcie kulminacyjnym czytelnik może poczuć się jak błazen albo marionetka. Wierzy w to, co ma przedstawione, czuje się zgorszony i nawet jeśli z początku jest sceptyczny, w końcu godzi się z takim stanem rzeczy - bo przecież tak funkcjonuje fikcja literacka. Wtedy Barceló funduje taki finisz, że nawet kartkowanie wstecz jest kiepskim usprawiedliwieniem, bo jej rację widać czarno na białym. I na nic zdają się filologiczne dywagacje (głównych postaci) o konstrukcji powieści, perspektywach pojedynczych postaci, wszechwiedzącym narratorze i książkach żyjących własnym życiem. Nie oszukujmy się - to autor ma ostatnie słowo, a Elia Barceló sprytnie to wykorzystała, potęgując wrażenie końcowe.

+

  • główna bohaterka, która w każdym molu książkowym wzbudzi sympatię - najpóźniej po pierwszej nocy spędzonej na czytaniu (w) powieści,
  • tajna organizacja, zrzeszająca intelektualistów i bibliofilów,
  • rozstrzał między światami przedstawionymi,
  • zaskakująca mieszanka gatunków,
  • balans między wątkami – nie ma irytującej rozpiętości pomiędzy kontynuacją akcji w poszczególnych częściach, nie są one też za długie ani przytłaczające,
  • popis rozumowania literaturoznawczego i filologicznego – mnogość postaci, które pasję łączą z pracą, zapewne jak sama autorka,
  • mistrzowie swoich profesji: profesor Helmut Fink i porucznik Wolf Altmann,

-

  • aktualnie (październik 2014) nie ma wydania polskiego,
  • ryzyko niedokończenia: można być tolerancyjnym i zdystansowanym, ale niektóre fragmenty pamiętnika wręcz odrzucają, a szkoda, bo pewnie nie każdy będzie na tyle uparty albo ciekawy, żeby dotrwać (prawdziwego) do końca,
  • bezwzględny Il Divino i dźwięk jego głosu - na samo wyobrażenie cierpnie skóra,
  • dowody na prawdziwość stwierdzenia, że wszystko ma swoją cenę, nawet jeśli nie jest ona materialna…


Komu polecam?
Polecam ciekawskim kombinatorom, którzy lubią trenować spostrzegawczość i składać fakty w całość, po cichu licząc na ewenementy zmieniające bieg wydarzeń, nawet jeżeli pochłaniający uwagę świat przedstawiony stara się uśpić ich czujność. Na pewno spodoba się miłośnikom literatury, historii sztuki, fantastyki i zagadek kryminalnych. Nie polecam realistom, którzy twardo stąpają po ziemi i trzymają fantazję na wodzy. Powieść Barceló nie jest aż tak naszpikowana ciekawostkami naukowymi, jak książki Dana Browna, ale prawdopodobnie spodoba się fanom hiszpańskich mistrzów pióra - zapewne Zafóna, a może i Falconesa. Mnie główna bohaterka przypomniała również serię o Thursday Next (częściowo wydaną w Polsce), ale w "Głosach przeszłości" definitywnie dominuje świat rzeczywisty. Wielopłaszczyznowa przygoda przed Wami, warto. 



A może też...

Kiedy czas (nie) znaczy

"Żona podróżnika w czasie" Audrey Niffenegger










"Całodobowa księgarnia pana Penumbry" Robin Sloan













Do nastu razy sztuka

"Piętnaście pierwszych żywotów Harry'ego Augusta" Claire North



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz