“Szklany tron” Sarah J. Maas
Książki są (m.in.) po to, żeby zapomnieć świat dookoła, przestać odczuwać upływ czasu i żyć opowieścią, którą pochłania się nie tylko oczami. To zdecydowanie rzecz gustu, ale fantasy rządzi się pewnym elementem, bez którego żadna historia nie zaistnieje. W Maas zdaje się drzemać ten sam pierwiastek, bo czyż nie “magia przyzywa magię”? Jej bohaterka dostaje propozycję nie do odrzucenia, która w rękach legendarnej zabójczyni staje się obosiecznym mieczem. Najszczersze ludzkie emocje zderzają się ze zjawiskami nie z tego świata. Zainteresowanie czytelnika niespostrzeżenie przeistacza się w zaangażowanie, aż w końcu zapomnienie, i chce się jeszcze. A to dopiero początek tej historii…