niedziela, 23 listopada 2014

Wysokie loty literackie

"How Fiction Works" James Wood


Żeby nauczyć się pisać chociaż (tylko) o tym, co się czyta, trzeba nauczyć się 'czytać'… A James Wood czyta jak mało kto. Ma spojrzenie wyostrzone do tego stopnia, że jeszcze zanim zacznie rozbierać zdania na czynniki pierwsze zauważa niuanse, które wprowadzą odbiorcę w zadumę i zakłopotanie. Nieważne, za jak spostrzegawczego amatora literatury się uważamy - to Wood jest tym ciekawskim czytelnikiem, który żyje literaturą nie tylko zawodowo, będąc profesorem Harvardu i jednym z najznamienitszych krytyków literackich na świecie. Jest czytelnikiem, jakim wielu chciałoby być.

Szkoda, że nie przeczytałam tej książki zanim zaczęłam moja przygodę z blogowaniem. Z drugiej strony teraz jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że żeby dostrzegać rzeczy, które wprawnie wyłapuje Wood, trzeba lat, o ile nie dziesiątek. Ale nadzieja umiera ostatnia… 

Weekend z Woodem


Trochę ponad 200 stron (wydanie niemieckie, "Die Kunst des Erzählens") - jeden wieczór, pomyślałam. Przysiądę, poczytam uważnie, czegoś się nauczę. Wystarczyły przedmowa i wstęp, a już pojawiły się wątpliwości. James Wood ani się nie wymądrza, ani nie uważa swojego sposobu recepcji i analizy za jeden jedyny. Choć trzeba przyznać, że stonowanie, ale stanowczo odrzuca zamiłowanie do namacalnych detali Nabokova albo bezwzględne nadawanie znaczenia kodom przez Barthes'a.

Autor momentalnie wciąga czytelnika w wir przemyśleń dotyczących tego, czym jest literatura (konkretnie proza), jak działa i co z niej mamy. Wywody Wooda w żadnym wypadku nie przypominają nudnych wykładów literaturoznawczych, które ciągną się w nieskończoność. Przeprawia się on przez kanon literatury XIX w., fundując nam co rusz fragmenty dowodzące kunsztu wielkich świata literackiego - Flauberta, Stendhala, Dickensa, Jamesa, Conrada, Austin, Woolf, Dostojewskiego, Tołstoja czy Czechowa. Wood nie omieszka się wtrącać też humorystycznych, zupełnie subiektywnych spostrzeżeń i przyznawać do własnych literackich fetyszy - gawędziarz przedni, a przede wszystkim imponujący krytyk i czytelnik pasjonat. Zachwyca, zaraża i zachęca. I uczy - 'przypadkiem' zapisałam kilka stron i wiem, że na pewno do tej pozycji wrócę.   

Oczy (i umysł) szeroko otwarte, albo literaturą żyć


James Wood wychodzi z założenia, że proza jest zarówno chwytliwą sztuką, jak i wierną (sobie) rzeczywistością. Według niego powieściopisarz ma za zadanie starać się być tym, o którym pisze, i to bez względu na poziom, jaki reprezentuje dana postać. Pokazuje nam na przykładach, jak różna może być relacja autora i stworzonych przez niego postaci; jak dokładnie trzeba się czasem przyjrzeć, żeby w wypowiedzi odróżnić słowa rzeczywiście mówiącej osoby od subtelnego wtrącenia samego autora. 

Zdaniem Wooda wszystko zaczęło się od Flauberta i jego niespotykanego dotąd zmysłu do detali. Krytyk zafascynowany jest np. tym, jak spójną całość tworzą ułamki sekundy splecione z długotrwałymi zdarzeniami, od których roi się w powieściach Francuza i które do dzisiaj próbują naśladować pisarze pędzący za realistycznymi ideałami. Niektórzy z nich zapominają jednak, że detal jest wprawdzie decydujący, ale istotą stylu literackiego jest m.in. kaszerowanie starań autora. Odszyfrowanie tego, czy dany szczegół mówi otwarcie, czy jego znaczenie ukryte jest w pozornej nieistotności, leży w gestii czytelnika.  

Kolejną dyskusję może budzić kwestia tworzenia fikcyjnych postaci: kim (czym?) jest postać literacka, czy (jaką?) ma rację bytu? Zamiast tego można jednak na konkretną postać zareagować w specyficzny sposób, stworzyć z nią swoistą relację. Wood twierdzi, że autor szkicuje postać po to, żeby to właśnie czytelnik nadał jej ostateczny kształt - wypełnił ją odczuciami, ożywił w wyobraźni, analizował jej zachowanie. Tylko czy nad tym autor jest w stanie sprawować władzę? Czy postać zaczyna w pewnym momencie 'żyć' własnym życiem? Na ile my ją konstruujemy? Z precyzyjnym i sumiennym James'em Wood'em przedzieramy się od prostych pytań do ważnych odpowiedzi.  

Rola literatury?


Nawet nie zagłębiając się w poszczególne aspekty literaturoznawcze, za pomocą "How Fiction Works" krytyk składa literaturze niekwestionowany hołd. Literatura - w przeciwieństwie do filozofii - nie każe nam wierzyć. Ona pokazuje nam rzeczywistości: własne reguły każdej powieści, unikalne rzeczywistości i rażące granice; wciąganie czytelnika, jego wiarygodne wyobrażenia i rozszerzanie całej tej złożoności, która składa się na nasze ludzkie jestestwo - gdyby nie książki… 

Myślę, że każdy może dokończyć to zdanie wedle własnego uznania. Dla mnie książki mają moc jak żadna inna forma medialna (albo kulturowa). Można się z nimi zżyć, tylko w nie wtargnąć i zaraz zapomnieć, albo pamiętać po dziesięcioleciach czy wracać do nich kilkakrotnie. Bez względu na rezultat, powieści zapisują się nie tylko w naszej książkowej biografii, ale przede wszystkim w nas samych. Jak już wspominałam: życie jest za krótkie, żeby przeżyć je tylko raz…

James Wood twierdzi, że jako czytelnicy dorastamy - że jako 20-latkowie nie przeczytaliśmy jeszcze tyle literatury, żeby nauczyła nas, jak ją czytać. Zgadzam się z nim i cieszę, że dopiero dobijam do 30stki - jeszcze tyle przede mną...!

+

  • zaraźliwa fascynacja literaturą (i to niewyłącznie XIX-wieczną),
  • szeroko pojęty fetyszyzm językowy - od cytatów mistrzów począwszy, na trafnych przykładach własnego autorstwa skończywszy; niby niuanse, ale każdy przecież czyta tak, żeby wpasowało się w jego wyobrażenie; Wood wykorzystuje ten fenomen,
  • iluminacja co rusz (zjawiska ahaaa),
  • książka, do której warto wracać - bo jeden raz raczej nie wystarczy na (krytyczne) nauczenie się tego, jak można czytać,   


-

  • aktualnie (listopad 2014) brak polskiego wydania, 
  • teoretyzowanie - skoncentrowanie na powieściach realistycznych i stosowanych w nich technikach, (krytykowane przez niektórych) naśladowanie ich języka, zamiast krytycznej/logicznej analizy struktur, symboliki, inspiracji itd.; choć moim zdaniem trudno oczekiwać dogłębnych, interdyscyplinarnych krytyk na 200 stronach ("How Fiction Works"…on Wood?), 
  • ciężko jest znać na wskroś wszystkie wymienione powieści… ale to tylko kolejny pretekst do przeczytania ich.


Komu polecam?

Kto wsiąka w powieści i żyje tym, co czyta, powinien zapoznać się z James'em Wood'em, najlepiej w oryginale. Polecam krytykom, blogerom i wszystkim czytelnikom, którym podczas pochłaniania kolejnych książek wpadają w oko niuanse wzbudzające emocje, i w żadnym razie nie mam na myśli brania kolejnych zdań pod lupę. Liczy się efekt, przynajmniej dla mnie - zdarza się już coraz częściej, że szczegółów fabuły nie pamiętam, ale dokładnie wiem, co mi się w jakiej powieści podobało, która postać albo sytuacja jakie uczucia we mnie wzbudziły. "How Fiction Works" (niem. "Die Kunst des Erzählens") nie polecam tym, którzy liczą na konkretne wskazówki dla przyszłych krytyków, ani tym, którzy (okazjonalne?) rozdrabnianie się na szczegóły uważają za stratę czasu. Komu jednak nie straszna głębia literatury i tajne techniki jej twórców, temu Wood zdradzi klika tricków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz