"Jednym ze znaków, że przechodzisz w dojrzałość, jest akceptacja zasady, że w życiu nie istnieje replay. Że życie to taka gra, w której kostki rzuca się tylko raz."
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaume Cabré. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaume Cabré. Pokaż wszystkie posty
sobota, 2 lipca 2016
niedziela, 26 czerwca 2016
(Nie) Wszystko zostaje w rodzinie
"Cień eunucha" Jaume Cabré
Kolejna powieść Jaumego Cabré, napisana w połowie lat 90-tych, w Polsce wydana pod koniec maja 2016. "Cień eunucha" napisany jest nietypowo, wyzywająco i tak pięknym językiem, że momentami historia schodzi na dalszy plan. Nawet jeśli niełatwo jest się wczytać i przyzwyczaić, dla ostatniej części warto zarwać noc, po to tylko, żeby z samego rana (no dobrze, popołudnia), słuchając "Dem Andenken eines Engels" Albana Berga, doświadczyć całej historii innymi zmysłami. Swoją drogą ciekawe, jakie barwy widziałby przy tym synestetyk, skoro już w laiku kotłują się skrajne emocje… Dla mnie Katalończk Cabré jest Czajkowskim współczesnej hiszpańskiej literatury.
sobota, 25 czerwca 2016
"(...) to, że ciągle mnie widywano z książkami pod pachą, dawało mi szczególny status, sankcjonowało jako dziwaka."
Maurycy, czarna owca ("Cień eunucha" Jaume Cabré)
niedziela, 17 maja 2015
"(…) każdy przeżywa swoje życie tak, jak uważa za stosowne."
markiz de Dosrius ("Jaśnie pan" Jaume Cabré)
sobota, 16 maja 2015
Bezprawie Barcelony
"Jaśnie pan" Jaume Cabré
O "Wyznaję" Cabré słyszałam superlatywy, dlatego od kilku miesięcy cierpliwie czeka na półce na kilka dni urlopu, podczas których będę mogła poświęcić tej powieści całą uwagę. Na początku maja ukazało się polskie wydanie "Jaśnie pana", więc będąc łakoma na wszystko, co ma związek z Barceloną, skusiłam się - żeby poznać kolejnego Katalończyka piszącego podobno tak, że książki kończyć się nie chce, a artystyczny język zachwyca. Niestety, końca "Jaśnie pana" doczekać się nie mogłam, z tym że nie ze względu na niezrozumiały kunszt autora, a przez moralną zgniliznę barcelończyków schyłku XVIII w., którą Jaume Cabré obrazowo, wręcz obscenicznie zademonstrował. Teraz, kiedy przebrnęłam, widzę, jak wyborną ironią jest sam tytuł. I pocieszę się myślą o "Wyznaję", bo przecież "Gra anioła" Zafóna też nie zachwyciła mnie ani trochę tak, jak niezapomniany "Cień wiatru"…
Subskrybuj:
Posty (Atom)