niedziela, 30 października 2022

Tak, to Marty McFly

"Nie ma jak przyszłość" Michael J. Fox, fot. paratexterka ©
"Nie ma jak przyszłość" Michael J. Fox


Dziś to nie tajemnica, że Michael J. Fox zmaga się z chorobą Parkinsona, choć pewnie niektórych zaskoczy, że zdiagnozowano ją u tego pogodnego Kanadyjczyka już ponad 30 lat temu. Optymista, jakich mało, opowiada o tym, jak ważne jest być wdzięcznym i patrzeć w przyszłość. Lektura szczera do bólu, przytłaczająca i wzruszająca – zwłaszcza jeśli ktoś sięga po nią z pobudek osobistych. Może i nie daje nadziei na lepsze jutro, ale celebruje dziś.


Zobaczyć Michaela J. Foxa dziś może zszokować, zwłaszcza moje pokolenie, któremu zapisał się w pamięci jako podróżujący w czasie Marty McFly, śmigający na latającej deskorolce w samozapinających się nike'ach. Ja miałam go takiego przed oczami, ale "Nie ma jak przyszłość" sprowadziło mnie na ziemię.


W "Nie ma jak przyszłość" uderza dystans, (zdawałoby się?) niewyczerpalne poczucie humoru, filozofia "Chcesz, to (z)rób". Nic nie wskazuje na to, jak bolesny będzie upadek w konfrontacji z nieuleczalną chorobą, która nie jest jedynie zaburzeniem ruchowym. To długa lista przypadłości, krok po kroku utrudniających choremu normalne funkcjonowanie. Dowiadywać się o tym z pierwszej ręki to momentami jak dostać w twarz. Nie da się tego zrozumieć, obserwując parkinsonika, ani nawet się nim opiekując. Michael J. Fox pisze o rzeczach, o których czytałam, słyszałam, ba, które widziałam na własne oczy, jednak nigdy nie tkwiłam w ich centrum, w przeciwieństwie do autora. I gdyby nie on, mniej bym rozumiała. Te wszystkie niewypowiedziane skargi, rozmowy z samym sobą, świadomość bycia obserwowanym, te wszystkie ograniczenia wolności... A mimo to pozytywne myślenie. Podziwiam.


Marty McFly po latach, "Nie ma jak przyszłość" Michael J. Fox, fot. paratexterka ©
"Nie ma jak przyszłość" oceniam najwyżej, bo to pierwsza książka o takiej tematyce, która wpadła mi w ręce, poza artykułami fachowymi. Książka prawdziwa na wskroś, niepohamowana i uświadamiająca wymiar choroby, kojarzonej zwykle "tylko" z niekontrolowanym drżeniem rąk. A to akurat pikuś, w porównaniu do dalszych stadiów. Fox jest optymistą, ale nienachalnym. Dowcipkuje, ale nie żenująco. Wie, że mu się w życiu poszczęściło, i jest za to wdzięczny na każdym kroku.

Szybko zaszkliły mi się oczy, a potem było już tylko gorzej. Strasznie dla mnie ciężka emocjonalnie lektura: dla bliskich, którzy za wszelką cenę chcą chronić swoich chorych, i dla chorych, którzy chcą mieć w pobliżu pomoc, po którą sami będą mogli sięgnąć. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz