Oficjalnie się odmeldowuję, póki co: na ten rok. Nie będę się łudzić, że zdążę coś jeszcze przeczytać na 'urlopie', zwłaszcza że jedyną osobą, która mogłaby się tym przejąć, jestem ja. Za mało przeczytałam w tym roku, żeby porywać się na zestawienia czy wybieranie tej najlepszej książki, choćby tylko jednej.
Wszystkie, o których coś tutaj (o)powiedziałam, mi się podobały. Wiele (nowych...) czeka na wenę do czytania – łącznie z nowościami kilku moich ulubionych autorów, a nawet jednym egzemplarzem recenzenckim – ale w tym roku trzymanie książki i wyzywanie wyobraźni przegrywa(ł)o z namacalnymi efektami mojego machania drutami.
Nie wiem, czy to kwestia nowej pasji (tworzenia), czy (absorbowania) książek, o których nie miałam naprawdę nic do powiedzenia, a może roku pełnego prywatnych perturbacji. Nie chcę się nad tym zastanawiać. W życiu nie powiem czytaniu NIE, ale teraz jest tak, a nie inaczej, a chcę być fair – dlatego się żegnam.
Lepiej cieszyć się tym, co jest, bo nic dwa razy się nie zdarza, a pewne możliwości z czasem znikną nieodwracalnie. Życzę Wam spokoju i czasu na to, co Was uszczęśliwia. I zdrowia, bo bez tego ani rusz. Teraz i zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz