sobota, 29 kwietnia 2017

Skomplikowane konsekwencje

"Drobna przysługa" Jim Butcher


Dziesiąty Dresden nieźle namieszał. Pominę już fakt przesunięcia polskiej premiery o miesiąc, co jest po niżej pasa, zwłaszcza ogłoszone w ostatniej chwili. W "Drobnej przysłudze" Bucher bawi się kosztem czytelnika, rzucając bohaterami to tu, to tam, w starcie dwóch, może trzech najpotężniejszych sił dresdenowego świata. Zaskakujące jednak jest tym razem zderzenie z rzeczywistością, jaką zna każdy z nas - bo nagle ktoś bliski ma niespodziewane wątpliwości, komuś innemu trzeba pomóc ponad swoje siły, dzieją się rzeczy złe i cierpią niewinni, a własna dusza wyzywa na pojedynek. Czytelnika od początku nie opuszcza przeczucie, że lada moment stanie się coś naprawdę złego...


"Drobna przysługa" nie charakteryzuje się takim impetem jak poprzedni, wybuchowy tom ("Biała noc"). Wprawdzie czytelnik nawet nie zdąży umościć się w lekturze, bo zwala się na niego pierwszy atak, jednak przez większą część auto jakby osiada na laurach. Niby coś się dzieje, składa się w całość element za elementem, a jednak czegoś brakuje. Do pewnego momentu, oczywiście. Dresden przecież nie byłby sobą, gdyby taki stan rzeczy utrzymał się za długo.

Między Zimą a Latem


Źle musi się dziać w Chicago, jeśli władca półświatka znika bez śladu. Gorzej, jeśli o przysługę prosi nie kto inny jak bezwzględna, mrożąca krew w żyłach samym swoim wizerunkiem Królowa Zimy. Tylko co te dwie sprawy mogą mieć ze sobą wspólnego? Ścigany przez wysłanników Lata Harry Dresden zostaje postawiony pod ścianą, która zwala się na niego z drugiej strony, ustępując miejsca rozwścieczonej hordzie Denarian, potwornych i potężnych wcieleń Upadłych. 

Trzeba przyznać, że mix wybuchowy, nawet jeśli skrycie woli się wojny wampirów. Powoli, ale jednak Butcher robi dzień, który już nie mógłby być gorszy, jeszcze bardziej nieprzyjemnym. Przyjaciele Dresdena stają za nim murem, choć są tylko ludźmi. A ludzie mają to do siebie, że drążą, obserwują, składają fakty i sądzą. W najlepszym wypadku kończy się na nieznalezieniu dziury w całym, ale w "Drobnej przysłudze" pojawi się niejednej orzech twardy do zgryzienia. Typowe dla Akt Dresdena, doskonałe w swej kąśliwości i błyskotliwości dialogi, dodają pieprzu, bez którego dziesiąty tom mógłby zemdlić, zanim nastąpi nieunikniona konfrontacja.

Nosicielka Archiwum


Na szczególną uwagę zasługuje tym razem Archiwum, choć może Ivy, jednej z najciekawszych tworów wyobraźni Butchera. Dziewczynka wydaje się normalna, dopóki nie otworzy buzi. Tak naprawdę jest skarbnicą wiedzy zdobytej od zarania dziejów, a przekazywanej w linii żeńskiej (!) z pokolenia na pokolenie. Archiwum posiada moc, z którą mało co może się równać, cała jej potęga drzemie jednak w kilkunastoletniej dziewczynce, posiadającej przymioty adekwatne do jej wieku. Można by stwierdzić, że "Drobna przysługa" kręci się wokół niej, i to niekwestionowany walor tej części. Bohaterowie nie raz będą sobie zadawać pytanie, ile w Ivy Archiwum, a ile dziecka? Jak poradzi sobie ze Złem, które ma wobec niej swoje własne, niecne plany? I co na to Biała Rada?

Na każdą kolejną część Akt Dresdena warto czekać, jeśli magiczne i mentalne potyczki niesfornego maga rozluźniają, dostarczają rozrywki, a może i zagwozdki. Polecam, bo jeszcze nigdy oczy nie zaszkliły mi się przy żadnej z części, a w "Drobnej przysłudze" tak. W całej tej magii to, co ludzkie, ma własną, nieopisaną moc. I czasem może nas zawstydzić. 

Ciekawe, jakie wojny wybuchną w jedenastym tomie. Ale na to zapewne trzeba będzie poczekać. Byle nie do przyszłego roku, drogi MAGu… 

+

  • krótkie i konkretne przypomnienia wątków z poprzednich tomów,
  • powrót jednego z najpotężniejszych wrogów,
  • Archiwum/Ivy,
  • braterskie kąśliwości i reszta dialogów,
  • dziewczyna z XIX w.,
  • Najstarszy Spryciołek, Czekający i magia pradawna,
  • Rodzina...

-

  • ból zadawany niewinnym i ich bliskim,
  • błędy w druku rozumiem, zdarzają się choć nie powinny… ale mylić imiona bohaterów?! nie.


Komu polecam?
Jak zwykle, znajomość z Harry'm Dresdenem polecam wszystkim fanom (urban) fantasy, którzy cenią niewyparzone języki i nie pogubią się w nieobliczalnej akcji. Jako że "Drobna przysługa" to tom nr 10, powstrzymam się od odradzania, bo zapewne nikt niezainteresowany dotąd nie dotarł. "Białą nocą" Butcher wywindował poprzeczkę, dlatego zdaje się, że "Drobną przysługą" lekko dał sobie na wstrzymanie, w jednej sytuacji bluźniłam jednak bardzo. I przerwę w tej serii robię z niepokojem


4 komentarze:

  1. Świetny tekst. Czekam na lekturę - chyba że Misza zaklepała kolejkę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już czeka na przekazanie :) A Misza to tylko z Dresdenem tak pozuje, widać Myszka wyczuła :D

      Usuń
  2. Nie jestem fanką urban fantasy, ale swoją recenzją kusisz i zachęcasz. Może w ramach przecierania nowych czytelniczych szlaków sięgnę po ten tytuł.

    Bardzo podoba mi się Pan na okładce :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Właśnie wiem, że preferujesz inny gatunek, dlatego cieszę się, że mam się do kogo zgłosić po poradę kryminalno-thrillerową :)
      Gdybyś zaczynała, to w żadnym wypadku opowiadanie z "Niebezpiecznych kobiet" (spojlerrr!), 1 tom to "Front burzowy". Tylko uważaj, bo wciąga..
      A ten na okładce mmm.. ja sobie go wyobrażam jako magicznego Aragorna z ekranizacji "Władcy pierścieni", mmm :D

      Usuń