sobota, 21 sierpnia 2021

Jeszcze jedna wersja – Maria

“Zaginiona córka” Gill Paul, fot. paratexterka ©
“Zaginiona córka” Gill Paul


Powieść, w której autorka daje drugą szansę kolejnej wielkiej księżnej, Marii: zupełnie, jakby Gill Paul nie mogła się pogodzić z rzezią Romanowów, jakby ich historia odcisnęła na niej takie piętno, że w wyobraźni rozgrywa jej wersje alternatywne, z których dwie już przelała na papier. "Zaginiona córka" obejmuje niewiele ponad pół XX w., w tym jeden z najmroczniejszych okresów w historii Rosji. Czytelnik wsiąka w fakty zespojone z fikcją, męczące myśli i pozwalające złapać oddech dopiero, kiedy historia zatacza koło. Książka gorzka, ale warta przełknięcia.


O czym jest “Zaginiona córka”?


Maria Romanowa, czyli tytułowa (choć nie jedyna) “Zaginiona córka” Gill Paul, fot. paratexterka ©
Powieść zaczyna się, kiedy Romanowowie więzieni są już w Jekaterynburgu, i nieuchronnie zmierza do tragicznej nocy, której tajemnic chyba nigdy nie uda się wyjaśnić na wskroś. Drugi wątek rozgrywa się w latach 70-tych w Sydney i długo nie mam zupełnie nic wspólnego z rodziną ostatniego cara. W "Zaginionej córce" łatwo przepaść, jak w poprzedniej powieści Paul. Tym razem obie główne bohaterki poddane są niewyobrażalnym wręcz cierpieniom, próbom charakteru i terrorowi, od którego wielu odwraca(ło) głowy. Mimo wszystko to historia brytyjskiej autorki zatacza koło, pozostawiając czytelnika spełnionym.


Dlaczego ta książka?


Podzielam fascynację Gill Paul ostatnią carską rodziną. Nie dość, że w swoich powieściach przemyca wiele faktów historycznych, to jeszcze chętnie dzieli się bibliografią. Coś czuję, że Paul może stać się dla mnie przewodniczką po przeszłości, za którą pójdę wszędzie.


W moim guście


mistrz drugiego planu z drugą powieścią historyczną Gill Paul o ostatnich Romanowach, “Zaginiona córka” Gill Paul, fot. paratexterka ©
Gill Paul opisuje minione czasy, jakby miała je przed oczami (co mimowolnie przypomina mi wielkie powieści Falconesa). Dowodzi to fascynacji i obeznania w temacie, którym autorka potrafi zarazić. Uważam to za sztukę, zwłaszcza gdy pisze o czasach Wielkiego Terroru, oblężeniu Leningradu czy zwykłej codzienności w stalinowskiej Rosji. Doceniam wartość historyczną opisywanych wydarzeń, choć wiele fragmentów ciężko mi było przełknąć, popadałam w melancholię albo się wzruszałam. Podobają mi się jednak powieści, które muszę doczytać do końca – mimo wszystko. Paul umie podsycać zainteresowanie czytelnika i doskonale wie, kiedy zdradzić który sekret. Kiedy połączyła oba wątki "Zaginionej siostry" zrobiło mi się lżej, choć to nie tajemnica, że nie wszystko mogło skończyć się dobrze. Dużo w powieściach Paul historii, ale chyba więcej życia. I za to też je cenię.


Albo i nie (dla mnie)


W przeciwieństwie do "Sekretu Tatiany", smutek, żal, gorycz, strach i cała masa przykrych emocji i stanów ducha wręcz wylewa się z "Zaginionej siostry". Nie byłam na to gotowa. Staram się nie czytać o strasznych rzeczach, bo potem długo je przeżywam i widzę przed oczami, mimo że prawda historyczna nie jest mi obca. A fragmenty o patologicznej przemocy rodzinnej były dla mnie poniżej pasa, nadal się wzdrygam na samą myśl.


Komu polecam?


Nie polecam "Zaginionej córki" wszystkim właśnie z powodu natłoku nieszczęść i niesprawiedliwości; horroru, napięcia i niepewności, udzielającego się podczas lektury braku nadziei. Myślę, że dobrze wiedzieć, po co się sięga, żeby odpowiednio się nastroić. Powieść polecam jednak miłośnikom historii, którzy chętnie przemierzają zakamarki przeszłości w towarzystwie fikcji, lubią łączyć fakty i kluczyć między wątkami, aż odnajdą światełko w tunelu.


A może też…

“Sekret Tatiany” Gill Paul , fot. paratexterka ©

"Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów." Helen Rappaport, fot. paratexterka © "Rosyjska zima" Daphne Kalotay, fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz