środa, 5 września 2018

Tajemnica talii tarota

“Przepowiednia” Gwendolyn Womack



“Przepowiednia” Gwendolyn Womack, fot. by paratexterka ©
Można traktować szósty zmysł jako wytwór wybujałej wyobraźni nawiedzonych wróżek albo przymiot rozemocjonowanych przedstawicielek płci pięknej, ale zagadka domniemanej wyroczni, licząca sobie dwa tysiąclecia, skusi wielu. Niektórzy mają tendencję do doszukiwania się znaków w przypadku, inni traktują przeznaczenie jako wymówkę. Autorka “Przepowiedni”* buduje mosty między zamierzchłą przeszłością a pełną tajemnic i niedopowiedzeń teraźniejszością. Podporą jest talia kart i świetnie zachowany manuskrypt, ukrywane przez dziesiątki pokoleń. Jeśli muzealne eksponaty mają moc, to co dopiero takie znalezisko? Można nie wierzyć w Koło Fortuny, a fabułę potraktować wyłącznie jako wybryk fantazji Womack, jednakże od razu wychwyci się umiłowanie słowa pisanego, emanujące z kart tej powieści. A że nie wszystkie mosty można spalić, wiadomo nie tylko z książek…


“Przepowiednia” to pierwsza książka Gewndolyn Womack, którą przetłumaczono na język polski. Siłą rzeczy trafić można na nią przypadkiem, chyba że ktoś przeczytał już “The Memory Painter” w oryginale (mającą, swoją drogą, bardzo dobre oceny). Ale czy to nie przypadki płatają figle losowi, a czytelnikom potrafią zafundować lektury lepsze, niż mogliby się spodziewać? Szczerze przyznam, że spodziewałam się żeńskiej wersji profesora Langdona. Dostałam książkę, w której historię, naukę i wiedzę połączono z wrażeniami, intuicją i emocjami w zgrabną powieść z dreszczykiem, wartą zarwania nocy. 

Przypadek a przeznaczenie


starożytny świat, mapa z “Przepowiedni” Gwendolyn Womack, fot. by paratexterka ©
Semele praktycznie wychowała się w bibliotece i słowu pisanemu poświęciła życie zawodowe, nie bez uszczerbku dla prywatności. Otrzymuje zlecenie wyceny zbiorów uznanego szwajcarskiego kolekcjonera Marcela Bossarda. W galerii zmarłego znajduje dzieła owiane legendą; eksponaty, jakich nie powstydziłoby się żadne z najsławniejszych muzeów świata. Semele czułaby się jak w niebie, gdyby nie przeczucia, które pojawiły się jeszcze przed przylotem z Nowego Jorku. Przypadek? Jakie jest prawdopodobieństwo trafienia na przekaz skierowany właśnie do nas…? W szwajcarskiej rezydencji Bossardów główna bohaterka znajduje spisany na papirusie manuskrypt, zachowany w świetnym stanie. Zadziwiające jest to, że autorka pamiętnika sprzed dwóch tysięcy lat zwraca się właśnie do niej - i to imiennie. 

Semele skanuje manuskrypt, bo wie, że nie spocznie, dopóki go nie przeczyta. Szybko okazuje się, że nie tylko jej zależy na poznaniu prawdy w nim zawartej. Zaczyna się dynamiczna podróż z przystankami w odległej przeszłości, która ma bezpośredni wpływ na tu i teraz. Historie postaci z pamiętnika przeplatają się z niewytłumaczalnymi zbiegami okoliczności, które samą Semele wytrącają z rytmu. Ktoś wie o jej kopii i się na nią czai. Akcja rozkręca się momentalnie, a regularnie pojawiający się tarot - nie tylko w tytule rozdziałów - dodaje całości ezoterycznych efektów. Nawet będąc w pełni świadomym manipulacji autorki, czytelnik śledzi bieg wydarzeń z narastającym napięciem. Niby łatwo wytłumaczyć sobie, dlaczego tarot i thriller mogą iść w parze. W wydaniu Womack to jednak dużo więcej niż wróżenie z fusów i siła autosugestii.

Fortuna kołem się toczy (albo historia lubi się powtarzać)


Nie spodziewałam się, że w “Przepowiedni” odwiedzę zakątki znane z kart historii jako świątynie mądrości i kolebki kultury. Tajemniczy manuskrypt sięga czasów Biblioteki Aleksandryjskiej, w których bibliotekarze mieli niezwykle wysoką pozycję społeczną. Z nimi liczyli się władcy w Antiochii, Gundiszapurze czy Bagdadzie, ich szanowano na dworach Italii czy w paryskich salonach z czasów Oświecenia, nimi otaczała się w Sankt Petersburgu Katarzyna Wielka. Każdy z tych fragmentów jest inny, zdaje się oddawać czar tamtych czasów, ale i bez skrupułów pokazuje trudności, z jakimi spotkały się potomkinie wyroczni Uadżet. Tym samym Gwendolyn Womack zadbała o zupełnie niespodziewane ekskursy historyczne, po których ma się chrapkę na więcej. 

“Przepowiednia” Gwendolyn Womack tuż po premierze, fot. by paratexterka ©
Wyjątkowe role w “Przepowiedni” odgrywają ojcowie i babcie, co wprawdzie mi jest bliskie, jednak nie umknie uwadze nawet niewyczulonego w tej kwestii czytelniczego oka. Ojciec głównej bohaterki jest naukowcem i bibliotekarzem marzeń - zabierając ze sobą córkę do pracy i podsuwając książki, otwiera przed nią światy, które ta będzie wspominać lata później. Podobny wzorzec wszechwiedzącego, wyidealizowanego ojca pojawia się we fragmentach pamiętnika, i (mam nadzieję, że) zamiast razić, eksponuje wyjątkową więź, jaka może się wytworzyć tylko między kimś, kto wie więcej, a kimś, kto więcej wiedzieć chce (i słuchać umie). Choć z drugiej strony wcale nie musi to być ojciec…

Jeśli przewijające się w “Przepowiedni” postacie ojca symbolizują wiedzę naukową, to babcie definitywnie są mistrzyniami wiedzy duchowej. Opowiadając wnuczkom historie, nie tylko pobudzają ich i tak już żywą wyobraźnię, ale przede wszystkim przemycają w nich prawdy i uczucia, które nie dadzą się wykorzenić, bo wrosły w człowieka za młodu. Babcie mają tajemnice, ale wnuczki unoszą się jak na skrzydłach czując, że uchylono im choć ich rąbka. Mimo że w “Przepowiedni” wzorce ojców i babć traktowane są dość powierzchownie i wymiennie, bo przecież nie o tym jest powieść, to jednak trudno się nie zgodzić z przekazem. Dla niektórych banalne, dla innych prawdziwe - dla mnie kolejny walor tej powieści. 

Jestem przekonana, że wyobraźnia Womack nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. “Przepowiednia” zaskoczyła mnie swoją nietypowością - przypadek…?

+

  • bohaterka - naukowiec (choć perypetii sercowych celowo nie skomentuję),
  • pomysł na fabułę i niejednoznaczna kombinacja, czyli połączenie powieści, pamiętnika, thrillera i co kto jeszcze tu wyszuka, 
  • akcja, której nie hamują wątki z innych czasów,
  • siła sprawcza déjà vu i innych wrażeń, 
  • ojcowie i babki, 
  • rozwiązanie zagadki,


-

  • blurb, bo wzbudza nie do końca właściwe oczekiwania (pociąg już na początku? trochę źle wróży, a zupełnie niepotrzebnie),
  • zmilczeć, mokrzejszy, istny kolekcjoner, zawierzyć i inne trudności tłumaczeniowe, 
  • drobne nieścisłości, jak kwestia narzeczeństwa głównej bohaterki, albo co gorsza, historyczne - Mikołaj II nie został pojmany z rodziną i rozstrzelany w tej samej celi… no ale nie będę się czepiać, to nie literatura historyczna.


Komu polecam?
“Przepowiednia” spodoba się tym, których nie odrzuci ani odrobina historii, ani ezoteryki. Autorka solidnie się przygotowała i jej zainteresowanie tematem, jeśli nie zaraźliwe, to przynajmniej jest zrozumiałe. Książka spodoba się czytelnikom, którzy lubią, kiedy co chwilę coś się dzieje, i chętnie myślą razem z głównym bohaterem. Nie polecam tym, którzy stawiają na romantyczną relację między dwójką bohaterów albo oczekują obszernej powieści pokroju bestsellerów Dana Browna. Trochę tajemnicy, okruszki historii, szczypta sensacji i spirytualizmu - to przepis Womack na “Przepowiednię”. Mnie się podobało.


*Wydawnictwo Kobiece - dziękuję!

fot. Wydawnictwo Kobiece©


A może też...

"Der verbotene Liebesbrief" Lucinda Riley, czyli "Sekret listu" - wydanie niemieckie, fot. by paratexterka ©

Liaison spod klucza

“Sekret listu” Lucinda Riley









Pro papier 24h

"Całodobowa księgarnia pana Penumbry" Robin Sloan




Trud rozumu

"Misja: Encyklopedia" Arturo Pérez-Reverte







Czytaj i czuj

"Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu." Jacek Dehnel 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz