niedziela, 5 września 2021

Romans (nie) da rady, cz. 2

“Pod przykrywką” Lyssa Kay Adams, fot. paratexterka ©
“Pod przykrywką” Lyssa Kay Adams


Po przezabawnej pierwszej części czas na rzucanie się sobie do gardeł, całą serię podbitych oczu, a przede wszystkim rozdrapywanie ran, o jakich alfy z klubu Bromance nawet nie czytali. Spadnie wiele masek, bo czy w głębi duszy nie każdy chce mieć swoje szczęśliwe zakończenie? Klasyk o wielkiej miłości jeszcze większych wrogów w wydaniu Lyssy Kay Adams rodzi tak nieoczekiwane następstwa, że happy end staje pod potężnym znakiem zapytania – serio. 


O czym jest “Pod przykrywką”?


Gwiazdami drugiego tomu jest największy playboy klubu książki Bromance oraz kobieta z temperamentem, która zobaczyła za dużo, żeby pokornie odwrócić się i odejść w siną dal, nie wadząc nikomu. Mack i Liv są jak dwa żywioły, ale nie nie tylko o tu chodzi. "Pod przykrywką" opowiada o brudnej prawdzie, która po latach musi ujrzeć światło dzienne, i to za wszelką cenę.


Dlaczego ta książka?

pierwsza część lepsza, ale mistrz drugiego planu wygrywa, “Pod przykrywką” Lyssa Kay Adams, fot. paratexterka ©
Dawno żadna lektura nie rozbawiła mnie tak, jak "Klub książki", więc liczyłam na powtórkę. Jakież było moje zdziwienie... Ale po kolei.


W moim guście


Najbardziej stereotypowy twardziel, podrywacz i cwaniak, jakiego można sobie wyobrazić, wkradł się w moje łaski dzięki duszy, o jaką się go nie podejrzewa i którą lepiej pozostawić sobie w sferze fantazji, niż planów do realizacji. Podobała mi się tak postać księcia z nie-bajki, choć nie w takich realiach bym go widziała, jakie urzeczywistniła autorka. Jeszcze bardziej rozbroiły mnie niedźwiedzie uściski, a serce skradli starsi ludzie o zdolnościach, jakich beztroska młodość im odmawia.


Albo i nie (dla mnie)


Nie miałam nastroju na poważne tematy. Trudno literaturze tego typu udźwignąć temat molestowania seksualnego, choć Adams się postarała. Uważam tylko, że charakter tej części powinien zostać bardziej uwydatniony, bo nie ma w niej wiele do śmiechu...


Komu polecam?


Mimo wszystko polecam "Pod przykrywką" amatorkom zmagań twardych gości o wrażliwym wnętrzu i pyskatych panienek, które wcale nie są takimi zołzami, za jakie uchodzą. Ta książka może się jednak nie spodobać tym, którzy sięgają po nią dla czystego, lekkiego relaksu – właśnie ze względu na tematykę #MeToo. Ale jeśli ktoś jest w odpowiednim nastroju, nie będę odradzać.


A może też…

“Klub książki” Lyssa Kay Adams, fot. paratexterka ©

“Die Frauen von Greenwich” Lauren Weisberger, fot. paratexterka © “Babski wieczór” Mary Kay Andrews, fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz