niedziela, 20 października 2019

Postscriptum 2

“PS Kocham Cię na zawsze” Cecelia Ahern


“PS Kocham Cię na zawsze” Cecelia Ahern, fot. paratexterka ©
Kolejna kontynuacja historii, napisana po latach od chwili, kiedy jej pierwsza część (“PS Kocham Cię”) poruszyła rzeszę czytelników. Tylko czy nie trzeba zamknąć niektórych rozdziałów, żeby móc ruszyć dalej? To pytanie główna bohaterka powieści Ahern stawia sobie, od kiedy opowieść o pewnych wyjątkowych listach wymyka się jej prywatności. Nikt nie spodziewał się takich konsekwencji po latach, ale czy można się temu dziwić? Cecelia Ahern, jak to ona, niezwykle delikatnie podchodzi do tematu, któremu czoła prędzej czy później musi stawić każdy z nas. To powieść pełna smutku, pożegnań i ponadczasowych gestów. Piękna, mimo wszystko.

Ciągu dalszego niektórych historii nie sposób sobie wyobrazić. Do nich, według niektórych, należeć może “PS Kocham Cię”. Bo co można do niej dopowiedzieć? Przecież poszła już w świat, wzruszyła, inspirowała, nikt nie pomyli jej z żadną inną. A jednak autorka odważyła się i - wnioskując z dedykacji - chyba zrobiła to bardziej z myślą o czytelnikach niż o samej sobie. Czy warto przeczytać “PS Kocham Cię na zawsze”? Główny wątek, skoro już został powołany do życia, nikogo nie zdziwi, niektórych zdziwi, a może nawet komuś pomoże. Na pewno nikomu nie zaszkodzi

Rok rozsypki


moje Cecelie, albo: powody, by kochać Ahern, “PS Kocham Cię na zawsze” Cecelia Ahern, fot. paratexterka ©
Od ostatniego pożegnania głównych bohaterów mija kilka lat. Holly żyje dalej, choć jej pobudki, zwłaszcza wzorowanie się na mitologicznej Penelopie, dają do myślenia. Może mają być oznaką, że ten pierwszy, najważniejszy rozdział jej życia nie został do końca zamknięty? Kiedy Holly dowiaduje się o istnieniu klubu, zrzeszającego członków w dość specyficznej sytuacji życiowej, zamiast zachwytu, dumy czy jakichkolwiek pozytywnych emocji, czuje złość, bo chyba trafniej nie da się tego nazwać. Czy taki początek może wnieść coś dobrego?

Kto zwątpi na wstępie (albo nawet trochę później), nie poznał się na Ahern. Ona nawet sceptyczne nastawienie potrafi przekształcić w zainteresowanie, do którego czytelnik niechętnie się przyzna, ale nie zaprzeczy. “PS Kocham Cię na zawsze” subtelnie wiąże uwagę, aż w końcu daje nadzieję, że dobrze się wybrało i czas poświęcony lekturze nie będzie stracony. Wprawdzie ciężko wciąż usprawiedliwiać postępowanie Holly, ale bohaterowie drugoplanowi przeciągają na swoją stronę niemal niezwłocznie. To dla nich wierzy się i ma nadzieję, ich się dopinguje i podziwia, z nimi niezauważalnie się zżywa, co potem przelewa się na całą kontynuację. Irlandzka autorka zapracowała sobie na zaufanie swoich fanów i go nie nadużywa.

Jeszcze jeden raz


Idea, która przyszła Ahern do głowy w pierwszej powieści, porusza mnie za każdym razem, kiedy o niej pomyślę. Bo “PS Kocham Cię” pamiętam, choć czytałam bardzo dawno temu i zapewne byłam wtedy trochę innym człowiekiem. Nie zamierzam jednak nikogo namawiać do przeczytania drugiej części, bo choć broniłam się rękami i nogami, to w końcu mnie wzruszyła.

dobrze spędzony czas, “PS Kocham Cię na zawsze” Cecelia Ahern, fot. paratexterka ©
W “PS Kocham Cię na zawsze” jest dużo śmierci, wszystko się wokół niej kręci. To temat niezwykle osobisty i przeżycia z nim związane zależą od nas samych. Niektórzy może i jej nie negują, ale nie mają z nią (jeszcze) bezpośrednio do czynienia. Inni stykają się z nią na co dzień, myślą o niej, a może nawet i na śmierć czekają. To każdego indywidualna sprawa i każdy ma prawo o niej myśleć, albo przeciwnie - mówić. Myślę, że inaczej odbierze nową powieść Ahern ktoś, kto od zetknięcia się ze śmiercią jeszcze jest chroniony, a inaczej ktoś, kto spotkał się z nią namacalnie. W czasach “PS Kocham Cię” byłam ‘oszczędzona’, teraz już nie jestem. Dlatego uważam, że każdy sięgający po tę książkę powinien wiedzieć, o czym jest, i w razie wątpliwości nie czytać. “PS Kocham Cię na zawsze” przepełniają nieuchronność losu i rzeczy, na które nie mamy wpływu. Bywa smutne i ściska serce, ale chyba nikt nie powie, że nie jest piękne

  • spotkania rodzinne, na których ‘nic’ się nie dzieje, 
  • odważne akceptowanie śmierci,
  • retrospekcje i uzupełnienia, na które w “PS Kocham Cię” nie było miejsca ani czasu,
  • wątpliwości, które z biegiem czasu się rozwiewają,
  • wiadomości szyte na miarę,
  • ludzie, którzy chcą słuchać,
  • osobiste ‘graty’, wciągające we wspomnienia,

  • poczucie obowiązku/powinności, dyktowane nie wiadomo czym - takie podejście jest nie fair, zwłaszcza w stosunku do kogoś, z kim spędza się życie,
  • rozwalanie planów,
  • ingerowanie w cudzą prywatność i próby wywarcia wpływu (choć łagodzone przyznaniem się do błędu).

Komu polecam?


Odbiór “PS Kocham Cię na zawsze” zależy od nastawienia czytelnika do śmierci, dlatego nie polecam komuś, kto zdecydowanie na ten moment nie chce o tym czytać, nie chce się smucić ani wzruszać, nie chce o tym rozmyślać. Ma do tego prawo, a przy okazji wiele innych powieści Cecelii Ahern, które o tym temacie nie traktują. Polecam za to wielbicielom tej wrażliwej Irlandki, zwłaszcza jeśli ciekawi są dopowiedzeń do historii Holly i Garry’ego; czytelnikom o wysokim współczynniku empatii, cierpliwym i umiejącym wyciągnąć ze wzruszenia budujące wnioski na przyszłość.



A może też...

“Ich hab dich im Gefühl” Cecelia Ahern, fot. paratexterka © “Sto imion” Cecelia Ahern, fot. paratexterka ©

“Ostatni list od kochanka” Jojo Moyes, fot. paratexterka © "Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes, fot. paratexterka © “Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” Janusz Leon Wiśniewski, fot. paratexterka ©

2 komentarze:

  1. "PS Kocham Cię na zawsze" to powieść smutna i wywołująca łzy wzruszenia, ale jest w niej mimo wszystko mnóstwo ciepła, piękna i pewnego rodzaju magii. To książka, po którą z całą pewnością warto sięgnąć i pozwolić się jej wzruszyć - szczególnie, gdy ma się już na swoim koncie poprzedni tom.

    OdpowiedzUsuń