niedziela, 19 grudnia 2021

A jednak on(a)

“Mala M. 2” Lilka Płonka, fot. paratexterka ©
“Mala M. 2” Lilka Płonka


Czas na solówkę Płonki i kontynuację chwiejnego rozwoju mniej lub bardziej frywolnych wpadek tytułowej bohaterki. Z dala od dylematów męsko-męskich, Mala uczy się radzić sobie w warunkach niejako ekstremalnych – i to tym razem niekoniecznie sprowokowanych przez nią samą. Choć bez jej lekkomyślności, wrodzonego optymizmu i nieprzejmowania się możliwymi konsekwencjami lektura nie płynęłyby tak wartko jak przelewające się w książce litry wina. Zabawna, ale nie do łez.


O czym jest “Mala M. 2”?


Co mają ze sobą wspólnego worek ziemniaków, węgierskie wino i pewien specyficzny słownik internetowy? Lilka Płonka pozwala swojej postrzelonej bohaterce połączyć te elementy w całość. Może nie spójną, ale do dłuższym obcowaniu z tą dziewczyną zrozumiałe. “Mala M. 2” opowiada o wpadaniu jak śliwka w kompot, wychodzeniu z opresji i gryzieniu w język ciut za późno, niż by wypadło. Wychodzi nie aż tak rozrywkowo, jak poprzednio, ale całkiem nieźle.


Dlaczego ta książka?


Pamiętam, jak zaśmiewałam się na pierwszej części perypetii totalnie niezdarnej Mali, więc sięgnęłam po drugą z nadzieją na podobną rozrywkę.


o gustach się nie dyskutuje, “Mala M. 2” Lilka Płonka, fot. paratexterka ©
W moim guście


Podoba mi się, że seksscesy były właściwie chyba tylko dwa, bo więcej bym nie zniosła. Największy plus tym razem za malownicze Węgry, do których mam sentyment, jamniczkę i pewną rozgrywkę w scrabble, która przypomniała mi, czym Mala zyskała sobie moją sympatię. Kompletnie nieprzewidywalny rozwój akcji zapewnia rozrywkę może nie jak debiut Płonki w duecie ze Świst, ale jest w porządku. Cisza przed burzą?


Albo i nie (dla mnie)


Przedmiotowe traktowanie kobiet na ich własne i wyraźne życzenie dawno mnie tak nie ruszyło. Nie kupuję tego i mam nadzieję, że nikt nigdy nie udowodni mi, że się mylę i skądś takowe inspiracje są czerpane. Liczę na to, że w kontynuacji pojawi się więcej potyczek słownych i gangsterskich sensacji, bo to wychodzi Płonce świetnie. 


Komu polecam?


"Malę M. 2" (i #1) polecam, jeśli komuś potrzeba trochę słońca w ponure dni. To bohaterka, dla której drugie imię Wpadka byłoby jawnym niedopowiedzeniem. Nie polecam poszukiwacz(k)om płomiennych romansów ani scen przesiąkniętych erotyzmem, bo tego tu (na szczęście dla mnie) ledwo co. Nie wyszło źle, tylko ja już chyba mam przesyt takich treści, zwłaszcza po ostatniej fantastycznej wpadce. Kto jest kompatybilny z poczuciem humoru Płonki i Świst, nie będzie rozczarowany.


A może też…

 “Mala M.” Paulina Świst, Lilka Płonka, fot. paratexterka ©

“Karuzela” Paulina Świst, fot. paratexterka © “Sitwa” Paulina Świst, fot. paratexterka ©“Przekręt” Paulina Świst, fot. paratexterka © 

 ”Prokurator” Paulina Świst, fot. by paratexterka © “Komisarz” Paulina Świst, fot. paratexterka © ”Podejrzany” Paulina Świst, fot. by paratexterka ©

2 komentarze:

  1. To zupełnie nie mój typ książkowy, ale podoba mi się finezyjny opis i świat odmalowany Twoim słowami. Plus za jamniczka :) Coś nie ucieszony że to juz koniec czytania o jamniczkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no tym razem nie będę Cie namawiać. Chociaż może Ba(la)ton...? :D

      Usuń