Lepiej cieszyć się z tego, co się wydarzyło, niż po raz n. biadolić, że czegoś się nie zdążyło, coś się nie podobało, a wszystko to w ogóle poszło nie tak, jak powinno, albo wcale się nie udało. Poszukując pozytywnych aspektów szczególnego roku 2020.*, przejrzałam jeszcze raz przeczytane pozycje i wybrałam te, które nadal dobrze wspominam. Nie będę liczyć (nie)pobitych rekordów, bo tym razem jest jakoś inaczej. Ale mogło być gorzej! Niewiele stałych w tym roku, więc niech czytanie z nami pozostanie – mniej lub bardziej.
środa, 30 grudnia 2020
sobota, 5 grudnia 2020
Feeria magii, cz. 2
“Oślepiający nóż” Brent Weeks
Nie ma nic lepszego niż seria fantasy, która wciąga tak finezyjnie, że setki stron czyta się niespostrzeżenie. Drugi tom Sagi Powiernika Światła wznosi na wyższy poziom to, co oczarowało w poprzedniej części: niespotykany typ magii, postacie z pokruszonymi historiami, bieg wydarzeń, nabierający tempa i znaczenia coraz bardziej zrozumiałego dla czytelnika. Jeśli doda się do tego artefakt o działaniu zgoła odwrotnym niż kompas, wyobraźnia rozwija żagle i mknie w chaos, który tylko się zagęszcza.
czwartek, 3 grudnia 2020
Premierowy (para)text pod drzewo 2020
W tym roku nic nie idzie zgodnie z planem, niektórym nawet czytanie. Podczas gdy jedni dzięki nadmiarowi wolnego czasu bili swoje rekordy czytelnicze, ja się jakoś prześlizgiwałam po kolejnych pozycjach, aż niedawno porwałam się na serię mającą uratować mi rok i stał się cud – plan nie spalił na panewce! Zanim wybiorę kilka pojedynczych premier 2020, postawię właśnie na serie, które w tych labilnych czasach sprezentują czytelnikowi świat określony i obramowany, choć tak odmienny od naszego. A co planujesz sprezentować Ty? Może pomogę?
Subskrybuj:
Posty (Atom)