sobota, 9 kwietnia 2022

Nie ten sen

"Audrey Hepburn und der Glanz der Sterne" Juliana Weinberg, fot. paratexterka ©
"Audrey Hepburn und der Glanz der Sterne" Juliana Weinberg


Niemiecka pisarka, oczarowana filmami, bohaterkami i charakterem Audrey Hepburn, pisze swoją wersję historii, starając się trzymać faktów. W którymś momencie bohaterka zyskuje rację bytu na tyle, że wierność rzeczywistości znika z pierwszego planu. Wysuwa się za to obraz kobiety, której ścieżka wiele razy skręciła nie tam, gdzie Hepburn chciała, lawirując w blasku gwiazd i cieniu sławy. Powieść wciąga, tylko po głębszym zastanowieniu jednak trudno postrzegać ją w oderwaniu od rzeczywistości – o ile się ją zna.


Juliana Weinberg uległa tej samej fascynacji, co rzesze fanów, współpracowników, wielbicieli i wszystkich tych, dla których Audrey Hepburn to więcej niż gwiazda filmowa i ikona mody sprzed kilku dekad. A ja nie mogę się zdecydować, jak rozstać się z powieścią "Audrey Hepburn w blasku sławy"(polski tytuł, wydanie z maja 2022). Podobały mi się pierwsze części powieści, jeszcze przed osławionym amerykańskim snem, który pojawił się przypadkiem, znikąd, i wywrócił życie Hepburn do góry nogami. Fikcyjne kręcenie kasowych filmów, zwłaszcza chemia "Rzymskich wakacji", też mi odpowiadało. Tylko z tym głównym, związkowym aspektem mam problem.


Może czytanie fikcji po takiej dawce (takich!) faktów nie było najlepszym pomysłem? Myślę, że powieść Weinberg świetnie sprawdzi się jako propozycja poznania Hepburn z innej strony niż tej ekranowej – żeby wyczuć, czy było w tej kobiecie coś, co chciałoby się odkryć, sprawdzić, zgłębić. Autorka skupia się na relacjach Hepburn, próbuje odtworzyć czar, który po pewnym czasie pryska; sytuacje prywatne, wręcz intymne, które przeszkadzały mi chyba najbardziej. Wydaje mi się, że jeszcze nie minęło wystarczająco dużo czasu od śmierci Audrey Hepburn, żeby robić z jej życia powieści historyczne, no, obyczajowe. Przy czym ekranizacja jej ścieżki mi nie przeszkadzała...


Skomplikowana relacja. Może Juliana Weinberg chciała ożywić legendę? Zbliżyć się do niej? Pokazać kobietę w zasięgu zwykłych ludzi, a nie gdzieś tam, wśród plejady gwiazd kina, które wprawdzie zdążyły już przejść do historii, ale nie zgasły? Im dłużej się zastanawiam, tym bardziej rozumiem autorkę. Choć o aktorce czytać wolę fakty... Przede mną, ale za bliżej nieokreślony czas, jej najsławniejsza biografia, pióra Barry'ego Parisa, cytowana chyba w każdej ważniejszej książce o Hepburn. Oby mi tylko nie zaginęła po drodze.



A może też…

 “Audrey Hepburn. Tancerka ruchu oporu” Robert Matzen, fot. paratexterka © "Audrey Hepburn. Wojowniczka" Robert Matzen, fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz