sobota, 31 października 2015

Elfi emisariusz

"Rycerz Lata" Jim Butcher


Z tomu na tom rosła moja radość z racji kreatywności Butchera i jego kombinowania z kreaturami: wampiry, wilkołaki, wampiry - pomiędzy tym (s)twory zupełnie nowatorskie - teraz elfy! Najpierw zachwyt, a później refleksja, bo przecież zestawienie Dresdena z akurat tymi magicznymi istotami musi mieć drugie dno. Amerykańskiemu autorowi udaje się (póki co) tchnąć w każdy z 'gatunków' cechy na tyle charyzmatyczne, żeby odróżnić się od innych twórców fantasy, samemu jednak nie pretendować do roli wyrzutka fantastycznej konwencji. "Rycerz Lata" znacznie różni się od trzech poprzednich tomów, ale kto powiedział, że nie warto się czasem zatrzymać i zastanowić - zwłaszcza, jeśli żyje się na takich obrotach jak mag z Akt…

piątek, 23 października 2015

"(...) niektóre słowa posiadają moc, która nie ma nic wspólnego z siłami nadprzyrodzonymi. Rozbrzmiewają w sercu, żyją długo po tym, jak ucichło ich brzmienie, odbijają się echem w duszy i myślach. Mają moc i ta moc jest bardzo realna."

Harry Dresden, mag ("Śmiertelna groźba" Jim Butcher)

środa, 21 października 2015

Duchowe inferno

"Śmiertelna groźba" Jim Butcher


Jeżeli poprzednia część podnosiła temperaturę, to ta mrozi krew w żyłach i szarpie duszę - krwiożerczość znaczy walkę dobra ze złem odcieniami intensywniejszymi niż dotychczas, a duszom zostaje wyrwane to, co je dotąd określało. Kombinowanie, co Butcher tym razem wymyśli, lepiej darować sobie na wstępie, bo w "Śmiertelnej groźbie" przekracza wiele granic. Ludzie zaczynają znikać, Dresden jak magnes przyciąga opętanych. Pół biedy, póki są to tylko duchy. Gorzej, jeżeli coś niewytłumaczalnego dzieje się z bohaterami już poznanymi i lubianymi... Ktoś ewidentnie zamiata na powierzchni ziemi, a zakopany w Aktach Dresdena czytelnik zatraci się jeszcze bardziej. Wydarzenia sprzed miesięcy, a nawet lat wypływają na powierzchnię, puzzle powoli pasują - czego chcieć więcej? 

czwartek, 15 października 2015

Wilk wilkowi…

"Pełnia księżyca" Jim Butcher


Na samym początku "Pełni księżyca", drugiego tomu Akt Dresdena, przemknęła mi przez myśl obawa, że szykuje się schemat podobny do "Frontu burzowego": posucha, paranormalne zlecenie, (czarno)magiczne morderstwo i eskalacja, przeplatane kolejnymi kreskami w rysowaniu portretu głównego bohatera. Jakież było moje zdziwienie... Butcher bałamuci. Tu nowy bohater, tam inny potwór, aż tu nagle Dresden pokazuje ludzką twarz i kosztuje nowego wcielenia, nie definiując się w roli, którą każdy postronny by mu przypisał. Amerykański autor sięga do zamierzchłych wierzeń zachodnioeuropejskich i ponownie wyprowadza czytelnika w pole, niejednym punktem kulminacyjnym. Mieszanka nie do odpuszczenia.

niedziela, 11 października 2015

Akta Dresdena otwarte

"Front burzowy" Jim Butcher


Uwaga: Grozi zaburzającą poczucie czasu teleportacją do świata, gdzie zjawiska paranormalne może i nie są na porządku dziennym, ale okazują się nieuniknione po nawiązaniu bliższej znajomości z Harrym Dresdenem. Książka nie do odłożenia. We "Froncie burzowym" Jim Butcher przedstawia gderliwego maga detektywa, który zawodowych zleceń wprawdzie potrzebuje, ale ryzykowania życia i podpadania Białej Radzie ma po dziurki w nosie, bo przecież jest dobrym człowiekiem. Do momentu, aż ktoś rzuca mu rękawicę, mordując i krzywdząc innych… Ledwo sięgnie się po lekturę, a akcja już pędzi - co chwilę coś. A to dopiero pierwszy tom... Jeżeli ze sławniejszym Harrym (P.) się dojrzewało, to dzięki jego mroczniejszemu imiennikowi (D.), szlachtującemu na miarę wiedźmina, zapomną się nawet dorośli.

czwartek, 8 października 2015

Babie lato?

"Zniknięcie Emily Marr" Louise Candlish


Kto książkę uważa za prezent trafiony w dziesiątkę, wie, co się czuję, kiedy niepozorna lektura okazuje się nasycona niespodziankami. "Zniknięcie Emily Marr" pozornie zakrawa na łagodne, babskie pożegnanie lata. Kobieca psychika zawsze jednak ma coś w zanadrzu. Dwie diametralnie różne kobiety, dzielące domek gdzieś na francuskiej Île de Ré - romanse, sekrety, aż w końcu sensacja, która wstrząsnęła Wielką Brytanią. Louise Candlish udaje się skupić uwagę na historii, nie przesładzając miłości, nie nabijając się z naiwności i nie przerysowując przyjaźni. Do tego gdzieś między wierszami przemyca refleksje nad tym, jak jedna decyzja zmienia (niejedno) życie, albo jak bezcenna jest dzisiaj prywatność.

wtorek, 6 października 2015

"(…) czasami coś takiego jednak się zdarza, czy nie? Czasami nie możemy puścić wolno ludzi, z którymi mamy wspólną przeszłość, po prostu nie potrafimy ich unikać; nie możemy się od nich uwolnić, jakkolwiek byśmy się nie starali." 

[tłumaczenie własne, org.:
"(…) manchmal passiert so was eben doch, oder etwa nicht? Manchmal lassen einen Menschen, mit denen man eine gemeinsame Vergangenheit hat, nicht wieder los, man kann sich ihnen einfach nicht entziehen, man kann sich nicht von ihnen befreien, sosehr man sich auch bemühen mag."]