środa, 4 grudnia 2019

Premierowy (para)text pod drzewo 2019

Premiery 2019, fot. paratexterka ©
Lekkie spóźnienie w przygotowaniu tradycyjnego już (skoro trzeciego) posta prezentowego zrzucam na karb tegorocznej akcji #czytajpl. Odwodziła mnie ona wielokrotnie, choć nieodczuwalnie od myślenia o innych książkach niż tych, które w jej ramach chciałam przeczytać. Aż tu nagle przyszedł grudzień! Tym razem daruję sobie dokładne przybliżanie poszczególnych pozycji. Czasu coraz mniej, a wyboru trzeba dokonać. Dlatego zdecydowałam się pogrupować tegoroczne premiery ze względu na związane z nimi (i spełnione) oczekiwania. Mam nadzieję, że Wam pomogę.


W 2019 roku ukazało się w Polsce wiele nowości. Z nich wszystkich powybierałam sama to, co mi odpowiadało, niektóre zostały mi podsunięte, ale wszystkie, które znajdą się w tym zestawieniu, uważam za warte przeczytania - szczegóły w recenzjach.

Amplitudy adrenaliny 


Dziwnym zbiegiem okoliczności pierwsze trzy thrillery, które przyprawiły mnie o d(r)eszcze emocji, mają tytuły jednowyrazowe. 

“Bezbronne” Taylor Adams, fot. paratexterka ©
Definitywnie intensywne przeżycia podczas lektury gwarantują “Bezbronne” Taylor Adams. Ze względu na aurę, idealnie wpasowują się w zimowy czas. Zawierucha, opuszczony zajazd, grupa nieznajomych i dziecko zamknięte w jednym z aut - ciarki przechodzą mnie na samo wspomnienie. Historia pełna jest podejrzeń, nieoczekiwanych zwrotów akcji i mocnych akcentów, dlatego nie polecam prezentować wrażliwym, bo niektóre obrazy mam przed oczami do teraz, brrrr. Podniesiony puls macie zapewniony od początku do końca.

“Zamiana” Rebecca Fleet, fot. paratexterka ©
Kolejna propozycja to thriller psychologiczny, który pozornie skupia się na problemach małżeńskich. Tytułowa zamiana domu staje się pretekstem do sięgnięcia znacznie dalej niż własne cztery ściany, włącznie z sypialniami. Pamiętam, że takiego twista, jaki czytelnikom zafundowała Rebecca Fleet w “Zamianie”, zupełnie się nie spodziewałam. Kolejna książka z kluczową sceną, po której opada szczęka. Sprytna konstrukcja, dość zdyscyplinowane tempo i nieustępujące przeczucie, że coś jest nie w porządku - bez pewności, z której strony nastąpi atak. Spodoba się czytelnikom, dla których ważne się kwestie sumienia i ponoszenia konsekwencji

“Złota klatka” Camilla Läckberg, fot. paratexterka ©
Większe wrażenie zrobiła na mnie “Złota klatka” Camilla Läckberg. To historia o niesprawiedliwościach, demonstracjach siły i wyższości, ale przede wszystkim o nieprawdopodobnie zdeterminowanych kobietach. Żądza zemsty może wzdrygać, ale knucie i kombinowanie dość szybko czyni czytelnika współspiskowcem. Polecam dla tych, którzy rozumieją, że nie wszystko w życiu jest czarne albo białe, oraz zdają sobie sprawę, że rachunek wystawiany przez los bywa nie do spłacenia. To moja pierwsza styczność z Läckberg, ale na pewno nie ostatnia.

“Raj” Marta Guzowska, fot. paratexterka ©
Najbardziej z tej kategorii podobał mi się “Raj” Marty Guzowskiej - ze względu na żywotną narrację, wciąż zmieniające się perspektywy, nieprzewidywalny rozwój wypadków i sytuacje, które zmuszały bohaterów do przekraczania własnych granic. Książka Guzowskiej przypadnie do gustu komuś, kto zdecydowanie bardziej woli zaszyć się z lekturą, niż przepychać w pogoni za okazjami w jakiejś galerii handlowej. Tematyka “Raju” jest na czasie, ale sposób, w jaki autorka się z nią rozprawia, zbije z tropu. Chyba lepiej sobie nie wyobrażać, co by było, gdyby… Może nada się na prezent dla niepoprawnych zakupoholików? Pozycja ta jest doskonałym pomysłem na spędzenie soboty z dala od słyszalnego zgiełku.

“Perfekcyjna żona” JP Delaney, fot. paratexterka ©
Książką, którą w ostateczności wpiszę na tę listę, jest trzeci thriller J.P. Delaney, “Perfekcyjna żona”. Od razu polecę sprezentować komuś, kto lubi, kiedy historia wcale nie jest o tym, czego się spodziewał. Może nie króluje tu podniesiony puls, ale atmosfera jest tak osobliwa, że odbiorca poczuje specyficzną niepewność i (nie)zdrową ciekawość. Delaney pisze o czymś, nad czym może i trwają prace, ale czego obecność na co dzień tak naprawdę potrafi wyobrazić sobie niewielu z nas. Kto wie, co przyniesie czas? Z tą lekturą będzie niewątpliwie zaskakująco, dlatego polecam czytelnikom lubiącym eksperymentować i dać się omotać

Na fali fantastyczności


“Jaga” Katarzyna-Berenika Miszczuk, fot. paratexterka ©
W tym roku dwie serie fantastyczne doczekały się zwieńczenia, a trzecia nieoczekiwanego ciągu dalszego. Zacznę od tej ostatniej. “Jaga” Katarzyny Bereniki Miszczuk opowiada o losach szeptuchy, która w “Kwiecie paproci” była już staruszką. Nie jestem do końca przekonana, czy autorka zgotuje swoim fanom powtórkę z rozrywki, za jaką pokochali przepełnioną słowiańskością serię o Gosławie, ale myślę, że ma szansę. Jaga była bohaterką o wiele bardziej wymagającą i przyciągającą, niż jej podopieczna, a że Miszczuk potrafi tworzyć historie działające na wyobraźnię, już udowodniła. “Jagi” nie polecam tylko prezentować komuś, kto cyklu o szeptusze jeszcze nie czytał, bo akcja dopiero po wstępie cofa się do czasów młodości Jarogniewy. Nada się za to dla romantycznych dusz, wierzących w znaki i niewytłumaczalne siły.

“Virion. Adept” Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka ©
Od tego roku dzięki "Adeptowi"“Szermierzowi” skompletować można tetralogię o Virionie Andrzeja Ziemiańskiego, szermierzu natchnionym znanym z cykli o Achai. Nadaje się przede wszystkim dla męskiej publiczności, ale nie wyklucza kobiet - ja lubię architekturę tego świata przedstawionego, barwne i nieokiełznane postacie, dialogi dolewające oliwy do ognia i pomysły - autora i bohaterów. Ziemiański dawno zapewnił sobie miejsce wśród znaczących nazwisk współczesnej, rodzimej fantastyki, dlatego bibliotekę wielbicieli tego gatunku niewątpliwie wzbogaci

kompletny cykl “Szklany tron” Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©
Ostatniej serii spośród premierowych propozycji poświęciłam w tym roku najwięcej czasu. “Szklany tron” Sarah J. Maas sama dostałam w prezencie od bodaj najbardziej szalonej fanki fantasy, jaką znam. Skoro na rok 2019 zapowiedziano premierę ostatniego tomu, “Królestwa popiołów” (cz. 1 i 2), zdecydowałam się przeczytać całość - i nie żałuję! Wprawdzie od książek Maas nie można oczekiwać głębokich doznań artystycznych, ale niedociągnięcia w stylu nie przeszkadzają we wciągnięciu się w wir wydarzeń. Mimo początkowej antypatii do głównej bohaterki można nauczyć się z nią żyć i przepaść w jej losach na dobrych kilka tygodni. Szczególnie doceniam fakt, że autorka zaczęła pisać “Szklany tron” już jako nastolatka - myślę, że z tego powodu tym bardziej sprawdzi się jako prezent dla młodych czytelników, lubiących i twarde kobiety, mnogość charakterystycznych bohaterów, bogactwo miejsc akcji i towarzyszących lekturze emocji

Wchłaniające historie


“Gambit” Maciej Siembieda, fot. paratexterka ©
Książką, której już raczej żadna inna pozycja nie odbierze tytułu mojej książki roku 2019, jest “Gambit” Macieja Siembiedy. Mówiłam i pisałam o niej wiele, polecałam i nawet pożyczałam. Cieszyłam się, jeśli na kimś wywarła tak ogromne wrażenie, jak na mnie… To niezwykle rzetelnie napisana powieść oparta na faktach i częściowo na prawdziwej historii, w którą aż trudno uwierzyć (jakiś czas po ukazaniu się książki ujrzała ona światło dzienne). Siembieda pisze o zaskakujących losach, wojnie, wyborach, miłości i poświęceniu, ale też oddaniu i trwaniu we własnych przekonaniach. Pisze o ludziach, którzy jeśli nie żyli, mogliby żyć. Autor relacjonuje ich poczynania zupełnie, jakby był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń. Myślałam, że to książka o szachach. Nie chciałam czytać o wojnie. A pochłonęłam ją do tego stopnia, że nawet teraz cieplej mi się robi na duszy. Polecam jako niespodziankę dla kogoś, kto doceni prawdę w fikcji (i na odwrót), a przede wszystkim kogoś, kto czyta, żeby przeżywać. Historia niezapomniana.

Inne propozycje przy powyższej mogą wypaść blado, ale “Gambit” okazał się w tym roku bezkonkurencyjny. W dodatku kolejne dwie wyjątkowe historie należą do zupełnie innego gatunku i skierowane są raczej do żeńskiej części publiczności. 

“PS Kocham Cię na zawsze” Cecelia Ahern, fot. paratexterka ©
“PS Kocham Cię” Cecelii Ahern nie da się pomylić z żadną inną historią. Po latach irlandzka autorka zdecydowała się na kontynuację, “PS Kocham Cię na zawsze”, która wprawdzie przepełniona jest smutkiem, ale równocześnie pokazuje, jak niewiele trzeba, żeby komuś pomóc, jaką niezwykłą wartość ma relacja z zupełnie obcym człowiekiem, który dopuszcza do swojej ostatniej tajemnicy, nie mając innego wyjścia. To powieść o obchodzeniu się ze śmiercią, dlatego warto dobrze znać osobę, której się ją prezentuje. Jeśli jest to wielbicielka Ahern, wybór będzie trafiony. Jeśli ktoś, kto niedawno sam musiał kogoś pożegnać na zawsze, chyba bym nie ryzykowała

“Das Schmetterlingszimmer”, czyli “Pokój motyli” Lucinda Riley, fot. paratexterka ©
Rzadko zdarza się u mnie rok bez powieści Lucindy Riley. Wydany niedawno w Polsce “Pokój motyli” to zagmatwana i wciągająca historia pewnej rodziny, jej wzlotów, upadków i wszystkiego, co w życiu domowym nieuniknione, a zarazem każdą rodzinę czyni niepowtarzalną. Poza dość opornym początkiem rozwój wypadków, nawarstwiające się niedopowiedzenia i tajemnice pchające się na powierzchnię gwarantują lekturę pełną wrażeń i wzruszeń, zwłaszcza dla miłośniczek tej autorki. Czytelniczki, które uwielbiają uciekać ze świata dookoła w problemy i rozterki innych (oraz przetrwają wstęp), przepadną na wiele godzin, po czym pewnie puszczą tę książkę w obieg.

Po prostu piękne


Trafiłam na dwie wyjątkowe tegoroczne powieści, które zasługują na osobną kategorię.

“Horyzont” Jakub Małecki, fot. paratexterka ©
Czasami wrażenia wirują we wnętrzu tak, że nie sposób je uchwycić i złożyć w składne zdania. “Horyzont” Jakuba Małeckiego był pierwszą książką tego autora, którą przeczytałam, i zakochałam się w jego piórze od pierwszego wejrzenia - nie ujmując nic historii, samej w sobie wyjątkowej, złożonej, nieoczywistej i dającej do myślenia, a przede wszystkim czucia! Małecki pisze tak, że można się rozpłynąć, nawet kiedy używa prostych słów, opisując oczywiste prawdy. Polecam tę powieść jako subtelny prezent dla prawdziwych wielbicieli wyszukanych smaków literackich - z całego czytelniczego serca!

“Koniec samotności” Janusz Leon Wiśniewski, fot. paratexterka ©
Na zakończenie nie mogę nie wspomnieć o “Końcu samotności” Janusza Leona Wiśniewskiego - kolejnej kontynuacji, która ukazała się ni z tego, ni z owego. Autor tchnął nowe życie w kultową historię z “Samotności w sieci”, podkreślając jej ponadczasowość, dopowiadając ciąg dalszy i rozwijając w kierunku, który w dzisiejszych czasach nie jest oczywisty, doświadczany ani nawet rozumiany. To mój ulubiony polski pisarz (choć Małecki zaczyna go gonić), a jego powieści należą od dawna do najważniejszych książek mojego życia, jak wzniośle by to nie zabrzmiało. “Koniec samotności” będzie idealnym prezentem nawet dla kogoś, kto początkowej historii nie zna, ale kto bez głębi, wzruszeń, nietypowości, czułości i zatracenia życia sobie nie wyobraża. 


Starałam się zwięźle, a wyszło jak zwykle… Miałam nawet skracać ten post, ale zrezygnowałam. Nie potrafię się pohamować, zwłaszcza gdy przyświeca mi szczytny cel, a tym było dokonanie dla Was wstępnej selekcji i wybranie - moim zdaniem - wyróżniających się książkowych premier 2019. Może któraś trafi na Waszą listę prezentową, albo i listę życzeń? Może ułatwię Wam wybór? Dołóżcie wszelkich starań, żeby wczuć się w tego, kto ma być obdarowany - na pewno to doceni. Trzymam kciuki! I służę radą - wiecie, gdzie mnie znaleźć ;)



A może też...

Premiery 2018, fot. paratexterka ©Premiery 2017, fot. paratexterka ©



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz